Laura Lippman to podobno jedna z najsławniejszych i najlepszych autorek kryminałów. Piszę "podobno", ponieważ nigdy nie słyszałam tego nazwiska, a tym bardziej nie miałam przyjemności zetknąć się z książkami tej autorki. "To, co ukryte" to książka napisana w 2003 r., nagrodzona takimi nagrodami jak: Anthony Awards i Barry Award. Kryminał z klasą - taki napis widnieje na okładce. Czy moim zdaniem jest to kryminał z klasą? Nie koniecznie.
Dwie jedenastoletnie dziewczynki wracając z zabawy urodzinowej, z której zostały, delikatnie mówiąc wyrzucone, porwały niemowlę, które dosłownie na chwilę opiekunka zostawiła na ganku przed domem. W oczach tych, małych, niewinnych dziewczynek postąpiły słusznie, uratowały to dziecko, no bo skoro ktoś je zostawił bez opieki, znaczy że go nie chce, prawda?. Typowe myślenie dzieci. Wydarzenia, które nastąpią później, zmienią ich życie. Gdy po kilku dniach policja odnajduje zwłoki małej Olivii Barnes, lokalna społeczność jest w szoku. Alice i Ronnie zabiły! Karę, jaką im wymierzono za ten czyn, to siedem lat w zakładzie poprawczym. Gdy w wieku 18 lat wychodzą na wolność, mają okazję zacząć życie od nowa, zrehabilitować się w jakikolwiek sposób za dawne czyny. Gdy ledwo Alice i Ronnie wróciły do swoich domów,w okolicy znika dziecko - trzy letnia dziewczynka, mulatka. Siłą rzeczy głównymi podejrzanymi są Alice i Ronnie. Trwa walka z czasem, poszukiwania na ogromną skalę, walka z mediami, które w poszukiwaniu taniej sensacji, próbują wścibiać nosy w śledztwo. Młoda pani detektyw z wydziału zabójstw -Nancy Porter, zostaje przydzielona do tej sprawy, ponieważ siedem lat wcześniej to ona znalazła ciało Olivii. Nic w tej sprawie nie jest normalne...
Niewątpliwie pomysł na książkę jest świetny. Motyw, gdzie to jedenastoletnie dziewczynki są morderczyniami, które jak się okazuje, zabiły z zimną krwią, nie mając później skrupułów jest fantastyczny, jest to coś nowego, coś co nie trafia się często w literaturze. Cała historia zakręcona jak baranie rogi, niby wszystko jest jasne, ale za chwilę na światło dzienne wychodzą nowe fakty, i wszystko się komplikuje. Historia wygląda naprawdę świetnie, ale tylko na pierwszy rzut oka. Książka zapowiadała się bardzo ciekawie, a koniec końców wyszło to... przeciętnie. Po pierwsze, co mnie strasznie irytowało, to notoryczne odchodzenie przez autorkę od tematu. Toczy się akcja, jest mowa o jednym, a następnie ni z tego, ni z owego akcja przeskakuje w w ogóle zupełnie inne miejsce, które niczego ciekawego ani nowego nie wnosi w fabułę. Rozciąganie niektórych wątków do maksimum, doprowadzało mnie do szału. Matka zamordowanej, małej dziewczynki, jest w tej książce ważna, temu nie mogę zaprzeczyć, ale wydaje mi się, że nie jest na tyle ważna, by poświęcać jej aż tyle czasu, by opisywać jej wizytę u okulisty... Moim zdaniem przesada, i marnowanie czasu czytelnika. Dużo lania wody, a co za tym idzie - nuda. Momentami książka nudna, i musiałam się zmuszać, żeby doczytać rozdział do końca.
Kolejnym minusem jest zakończenie. Jest zaskakujące, ale nie zadowalające.Wiem, że nie każda książka, zwłaszcza kryminał, musi się kończyć "I żyli długo i szczęśliwie", ale odrobina sprawiedliwości nie zaszkodzi. Zawiodłam się na zakończeniu. Spodziewałam się czegoś innego.
Laura Lippman |
Książka, mimo, że posiada minusy - przeraża. Przerażająca, przynajmniej dla mnie, jest wizja dwóch, małych, słodkich, jedenastoletnich dziewczynek, które powinny bawić się lalkami Barbie, a nie dokonywać straszliwej zbrodni. Kara jaka ich za to spotkała, dla niektórych może być szokująca. Pod tym względem książka wywołuje masę emocji. Można się kłócić godzinami, czy sądzenie dziecka i dorosłego za morderstwo w taki sam sposób, jest słuszne.
Ważny, ciekawy problem, który autorka dotyka, to chyba jedyny plus tej książki, który zasługuje na uznanie.
Okładka. Intrygująca, prawda? Kryminał, lalki Barbie... Fajna mieszanka, która idealnie pasuje do treści książki. Brawo dla wydawnictwa Amber za pomysł. Oryginalny i przyciągający uwagę, a to przecież najważniejsze :)
Podsumowując - pomysł na książkę bardzo ciekawy, wykonanie już gorsze. Ciekawa jestem innych książek pani Lippman. Z chęcią sięgnę po inne pozycje, chociażby dlatego, żeby porównać, czy styl jest ciągle ten sam, czy bezsensowne prowadzenie akcji się powtarza, czy tylko w "To, co ukryte" wyszło to tak słabo. Nie ma co oceniać autorki po jednej książce. Z czystej ciekawości dam jej jeszcze jedną szansę.
Tytuł oryginalny: Every secret thing
Wydawnictwo: Amber
Tłumaczenie: Maciej Nowak-Kreyer
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 262
5+/10
Wydawnictwo: Amber
Tłumaczenie: Maciej Nowak-Kreyer
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 262
Mi książka się podobała, ale nie jestem super wybredna jeśli chodzi o kryminały:) Ale fakt, faktem, że ta wizyta u okulisty niepotrzebnie była opisywana.
OdpowiedzUsuńJa z czasem staję się coraz bardziej wybredna... Niestety :D
UsuńAmber kiedyś wydał od groma książek w tym cyklu "Kryminał z klasą". Jedne lepsze, drugie gorsze. Tego akurat nie czytałem. Zgodzę się, pomysł na historię świetny, materiał na bestseller. Kusi mnie sięgnąć nawet pomimo tych wszystkich zarzutów ;-)
OdpowiedzUsuńZachęcam do przeczytania. Jestem ciekawa, jak Ty byś ocenił tę książkę :)
UsuńRzeczywiście pomysł na książkę jest bardzo ciekawy i choć wykonanie pozostawia wiele do życzenia, to jednak bardzo chętnie bym przeczytała tę powieść :)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny zachęcam. Mimo, że mi książka nie przypadła do gustu, tak jak bym chciała, wcale nie musi oznaczać, że Tobie się nie spodoba :)
UsuńCzytałam. Faktycznie te dziewczynki są przerażające.Książka mi się podobała a odejścia od tematu jakoś specjalnie mi nie przeszkadzały:)
OdpowiedzUsuńNie znam autorki, ale przyznam, że historia mnie mocno zaciekawiła - przynajmniej w zakresie fabuły. Taki kryminał z chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńGłówny motyw tych dziewczynek, no...bardzo intrygujący! Coś mi się zdaje, że sięgnę po "To, co ukryte" bo ostatnio zaszyłam się w romansach, a mam chęć na coś z tego klimatu :)
OdpowiedzUsuń