"Szkarłatny blask" to druga książka Łukasza Henela. Jego debiutancka powieść to "On", wydana w tym roku, w maju, przez wydawnictwo Videograf S.A.
Łukasz Stańczuk, mieszkaniec Zielonej Góry, świeżo upieczony absolwent socjologi, dostaje list, z którego wynika, że ciotka, z którą nie widział się od wielu, wielu lat chce podarować mu malutki, położony w lesie domek, należący do jej zmarłego niedawno brata. Jako, że ostatnimi czasy nie wiodło mu się najlepiej, miał kiepską pracę, życie uczuciowe także się rozpadło, to perspektywa odziedziczenia domu, zarobieniu na nim jakiejkolwiek gotówki była bardzo obiecująca. Nie zastanawiając się długo, wsiadł w samochód i udał się do Kurska - małej miejscowości otoczonej lasami, w której mieszkało nie więcej niż 300 mieszkańców.
Żeby życie nie było zbyt łatwe, a książka zbyt nudna, już od początku dzieją się rzeczy, których nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Auto Łukasza grzęźnie w błocie w środku lasu, zbliża się zmrok, w pobliżu nie ma nikogo... A może jednak ktoś jest? Czuć czyjąś obecność, tak jakby ktoś obserwował z ukrycia... Coś czai się w mroku...
Czasem kiedy czuję, że On jest blisko, nie potrafię opanować strachu.
Łukasz Henel |
Na szczęście, dzięki uprzejmości miejscowego, starszego pana udaje się wydostać auto, i Łukasz rusza w dalszą drogę. Gdy dociera na miejsce... Ma mieszane uczucia. Mały, parterowy, drewniany domek, w którym jak się później okazuje, nie ma elektryczności. Mimo skrajnych warunków, Łukasz postanawia w nim przenocować. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie dziwne chrobotanie w ścianie za meblami, w kuchni. By pozbyć się "problemu" Łukasz odsuwa meble, sięga ręką w dziurę w ścianie, a tam... Walizka. A w niej zeszyt i malutka kulka. Zeszyt to swego rodzaju pamiętnik, zapiski wujka Łukasza, Bolesława, do którego należał dom. To co tam przeczytał wydało mu się dziwne, nie trzymające się kupy. Okoliczni mieszkańcy uważali Bolesława za wariata, i tenże pamiętnik dowodził ich racji. W życiu nie przyszłoby Łukaszowi do głowy, że to co właśnie przeczytał okaże się prawdą, i że on sam będzie zmuszony walczyć z nadnaturalnymi siłami, które w tej małej miejscowości są obecne od bardzo, bardzo dawna.
Okolice Kurska były pod stałym nadzorem Organizacji, ponieważ właśnie tam znajdowało się Źródło Mocy, jedno z kilkunastu rozsianych po całym świecie.
Jeśli chodzi o horrory to jestem osobą coraz bardziej wybredną. Ciężko jest mi znaleźć książkę, która w 100% mnie zainteresuje, wciągnie, porwie w świat mroczny i niebezpieczny, wywoła "ciary na plecach". To wszystko przez Stephena Kinga, który swoimi książkami stawia poprzeczkę bardzo wysoko. Ciężko jest przebić jego książki, choćbym nie wiem, jak bardzo usilnie szukała. Do "Szkarłatnego blasku" podchodziłam sceptycznie, ponieważ fabuła wydawała mi się dość oklepana - las, odludzie, tajemnicze moce... Miałam wrażenie, że to już było, może nie w książkach, ale w filmach. Tak, zdecydowanie taki schemat występował w kilku filmach, które w przeszłości oglądałam. Tak więc, nie nastawiałam się na książkę, która będzie mogła w jakikolwiek sposób konkurować z moim Królem. Na szczęście się pomyliłam! Mój "nos czytelniczy", który zazwyczaj ma racje, tym razem mnie zawiódł, i wcale mnie to nie martwi. Mimo oklepanego schematu, dostałam książkę, która momentami wywołuje gęsią skórkę, która działa na wyobraźnię, a przede wszystkim - książkę, która wciąga! Fabuła nie tak banalna, jak się wydaje. Łukasz Henel wplótł w fabułę wątki z rytuałami okultystycznymi, dodał do tego tajną, bardzo niebezpieczną organizację, zwaną Nowa Synagoga, której członkowie potrafią zabijać za pomocą Mocy. Fabuła osadzona w Polsce, w mieście Kursko, które istnieje naprawdę i znajduje się w województwie lubuskim. Fakt, że akcja dzieje się w Polsce dodaje tej książce swego rodzaju uroku, a z drugiej jednak strony, przeraża bardziej, niż książka, w której akcja dzieje się w jakimkolwiek innym miejscu na ziemi. Niebanalna historia, z ciekawymi bohaterami, bo oprócz Łukasza, są jeszcze jego kolega z którym mieszka w Zielonej Górze - Witek, oraz Marta, którą Łukasz poznał w biurze nieruchomości, gdy zaczął się rozglądać za miejscem, gdzie mógłby sprzedać dom. Cała trójka bardzo dobrze wykreowana, dopełniają się wzajemnie, a w chwilach zagrożenia są bardzo zgrani. Pan Henel zapewnia czytelnikowi nieustannie rosnące napięcie. Pierwsze sto stron to swego rodzaju wprowadzenie, nie dzieje się nic wyjątkowego. Oczywiście pojawiają się pewne szczegóły, które dopiero na końcu będą tworzyć całość, tak oczywistą, jak to tylko możliwe.
Książka składa się z 28 rozdziałów, niektórych dłuższych, niektórych krótszych. Warsztat pana Łukasza, moim zdaniem jest bardzo dobry. Posiadając takie umiejętności pisarskie, interesując się wszystkim, co tajemnicze i niewyjaśnione, jestem spokojna o polski rynek, jeśli chodzi o książki z gatunku horrorów. Wręcz nie mogę się doczekać kolejnych książek tego autora!
Okładka książki zdecydowanie w moim klimacie. Tajemnicza, z dużym, wpadającym w oko tytułem, ze skrzydełkami, na których jest notka o autorze oraz fragment książki. Przykuwa uwagę, i to mnie cieszy, bo książka zasługuje na to, by wziąć ją do ręki i CZYTAĆ!
Podsumowując - książka warta przeczytania. Szczególnie polecam ją wielbicielom horrorów z motywami okultystycznymi, tym, którzy lubią to, co jest trudne do wytłumaczenia.
8+/10
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 309
________________________________________________________
Nawiązałam współpracę z księgarnią internetową - http://www.taniaksiazka.pl/, której dziękuję za "Szkarłatny blask".
Książka zdecydowanie nie dla mnie, zbyt horrorystycznie się zapowiada, ale gratuluję nowej współpracy:)
OdpowiedzUsuńCo, kto lubi :D
Usuń