ilość stron: 352
format: e-book
wydawnictwo: Muza
rok wydania: 2020
Opis:
Trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej strony thriller, w którym grupa młodych ludzi staje oko w oko ze śmiertelnym niebezpieczeństwem i musi zdać najtrudniejszy w życiu egzamin z odwagi, pomysłowości, sprytu i poświęcenia. W ogromnym centrum handlowym w Portland wybucha strzelanina. Jest wiele ofiar śmiertelnych. Sześcioro nastolatków dostaje się w pułapkę: żeby ocalić życie muszą uciekać, kryć się… i walczyć. Kiedy alternatywą jest pewna śmierć, nawet najbardziej desperackie rozwiązania nagle wydają się proste i oczywiste – ale to wcale nie oznacza, ze decyzje, które trzeba podjąć, by ocalić nie tylko własne życie, stają się choćby odrobinę łatwiejsze.
Do sięgnięcia po tę książkę zachęciła mnie pewna dość pozytywna recenzja na którymś blogu. Dokładnie nie pamiętam który, przepraszam. W każdym razie recenzja była pozytywna i to właśnie ona zachęciła mnie do lektury. Pomyślałam sobie - pomysł na fabułę niestandardowy, rzadko spotykany w literaturze, więc czemu nie. Dam szansę. No i co? No właśnie... Chyba mamy problem, bo sam pomysł na fabułę jak już wspomniałam jest świetny tak samo wykonanie już mniej. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Zacznę od fabuły.
W centrum handlowym w Portland zamaskowani mężczyźni otwierają ogień, strzelając do kogo popadnie. W kilka chwil wybucha panika, niektórym udaje się uciec z budynku, inni zmuszeni są do ukrycia się. Wśród tych, którzy zostali w galerii są Miranda, Cole, Javier, Parker, Amina i Grace. Grupa, do tej pory nieznanych sobie osób od tej chwili musi działać razem by przeżyć. Udało im się ukryć na tyłach magazynu sklepu, ale na jak długo to wystarczy? A jeśli ci bandyci ich znajdą? W akcie desperacji wpadają na pewien pomysł, który może się udać. Czy grupa młodych, stających oko w oko ze śmiercią ludzi będzie w stanie wyjść z tego horroru cało?
Ile to już razy słyszeliśmy o takich historiach? Gdzie jakiś dzieciak strzelał do swoich rówieśników w szkole. Gdzie snajper z odległości kilkunastu metrów strzelał do przypadkowych przechodniów. Takie historie się zdarzały i niestety będą się powtarzać.
April Henry uraczyła mnie niebanalną fabułą, bo o ile w prawdziwym życiu takie zdarzenia mają miejsce, tak w literaturze spotykam się z nimi pierwszy raz. Chociaż przyznaję bez bicia - nawet nie sprawdziłam czy są jeszcze jakieś książki o tej tematyce.
Jedyne do czego mam zastrzeżenia to to, że było za mało emocji. Biorąc pod uwagę temat fabuły nie czułam tego strachu bohaterów, wszystko było takie jakieś płaskie. Głowni bohaterzy w większości bezpłciowi. Ciężko było się z nimi zżyć, kibicować im, jakkolwiek to brzmi. Żeby było śmiesznie, drugoplanowi bohaterowie nie posiadają imion. Autorka zastosowała tutaj zabieg nadawania ludziom imion - przymiotników t.j. Biznesmen, Szpilka, Dred, Rzep, Myszka, Wilk. I szczerze mówiąc sama nie wiem czy mi się to podoba czy mnie to drażni. Takie pół na pół.
Samą książkę czyta się bardzo szybko, styl autorki jest fajny, lekki, bez zbędnego przedłużania. Najlepszym momentem książki był oczywiście... No niestety nie mogę powiedzieć, żeby nie zdradzać fabuły. Powiem tylko, że napastnicy zostali z ręką w nocniku. :)
Mimo minusów, które mi osobiście przeszkadzały, książka nie jest zła. Mogę ją polecić. Na LC widnieje jako literatura młodzieżowa i za taką właśnie trzeba ją brać. Nie spodziewajcie się trzymającego w napięciu thrillera z masą zwrotów akcji. Książka jest lekka, chociaż podejmuje trudny temat. Polecam na jedno popołudnie.
Ocena: 6/10
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości może skusiłabym się przeczytać taki e-book :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Opis brzmi zachęcająco, ale raczej po nią nie sięgnę. Lubię książki pełne emocji :)
OdpowiedzUsuńCarrrolina Blog-klik
Mimo minusów tej książki, o których wspominasz, nadal mam ochotę ją przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńRaczej sobie odpuszczę, nie przekonuje mnie.
OdpowiedzUsuńMi akurat podobało się to nazywanie ludzi przedmiotami. Każdy z nas jakoś szufladkuje widziane osoby. W chwili napadu nie ma czasu na przedstawianie się, więc dziwne by było, gdyby używano tu imion.
OdpowiedzUsuńHistoria rzeczywiście dość prosta, ale mi się podobała. Czułam napięcie. Może trochę brakowało tutaj dopracowania w kreacji bohaterów, ale mimo wszystko polubiła ich :)
Najbardziej mnie w tej książce wkurzała naiwność zamachowców. Na prawdę myśleli, że im ten plan wypadli, że zmienią świat? Trochę to dziecinne, ale ludzie dla głupszych rzeczy oddawali życie, więc...
Pozdrawiam,
Biblioteka Feniksa