ilość stron: 368
format: e-book
wydawnictwo: Czarna Owca
rok wydania: 2020
cykl: Dr David Hunter (tom 4)
Opis:
Posępne, złowrogie torfowiska niczym sceneria z najlepszych powieści gotyckich oraz poczucie grozy, które towarzyszy czytelnikowi od pierwszej do ostatniej strony książki.
Osiem lat wcześniej wybitny antropolog sądowy – David Hunter – był członkiem ekipy dochodzeniowej, która prowadziła śledztwo w sprawie serii okrutnych morderstw.
Schwytany wtedy mężczyzna przyznał się do zbrodni. Nie odnaleziono jednak zwłok ofiar, choć podejrzewano, że mogły być zakopane na odludnych wrzosowiskach Dartmoor w Anglii.
Po latach koszmar zaczyna się od nowa. Psychopatyczny seryjny morderca ucieka z więzienia i zamierza dopaść tych, którzy dawniej uczestniczyli w śledztwie przeciw niemu i doprowadzili go przed oblicze sprawiedliwości.
Doktor Hunter – pogrążony w osobistej tragedii – znów znajduje się w epicentrum wydarzeń. Zdaje sobie sprawę, że prawda o głośnej sprawie sprzed lat jest zupełnie inna, niż się wydaje.
Ojj panie Beckett. Tak to my się bawić nie będziemy. Jestem oficjalnie obrażona, zawiedziona i zła. Po przeczytaniu trzeciej części tego cyklu myślałam, że jest źle. Myliłam się. Teraz jest gorzej. "Szepty zmarłych" w porównaniu z tą książką to istny majstersztyk.
Fabuła ma dwie linie czasowe. Osiem lat temu i dzisiaj.
Osiem lat temu dr. Hunter pomagał przy śledztwie w sprawie morderstw dokonanych na młodych dziewczynach. Morderca w brutalny sposób zabijał i zakopywał zwłoki na odludziu. Podejrzany o zbrodnie trafia do więzienia i jest spokój przez następne osiem lat, aż do momenty gdy morderca ucieka z więzienia i zaczyna polować na te osoby, które pomogły w skazaniu go.
O matko. Już sama fabuła jest nudna jak flaki z olejem. Ten schemat powtarzał się już tyle razy w innych książkach ze nie miałam absolutnie żadnej frajdy podczas czytania. Ba, w pewnym momencie chciałam odłożyć mój czytnik i już nigdy do tej książki nie wracać. Ale ja człowiek uparty jestem, ze skłonnościami masochistycznymi wiec lekturę dokończyłam. Absolutnie nie było warto, bo gdy ( po wielkich bólach ) doszłam do finału... Myślałam ze mnie krew jasna zaleje. Tak schrzanionego rozwiązania sprawy to ja dawno nie widziałam. O ile w ogóle. Pana Becketta darze ogromna sympatia ze względu na poprzednie książki. Dwie pierwsze z cyklu z dr. Hunterem były genialne. Wiec sentyment zawsze pozostanie. Szczerze mówiąc nie wiem czy odważę się sięgnąć po kolejne książki z serii. Na pewno nie w najbliższym czasie.
Uwielbiam w książkach pana Becketta to ze są tak dosadne, ze gdy opisuje rozkładające się ciało to ja autentycznie jestem w stanie sobie wyobrazić ten smród. Gdy opisuje stan zwłok to ja mam to przed oczami. Lubie te jego mięsiste, momentami obrzydliwe opisy. W tej książce tego nie było. Na początku delikatny opis zwłok znalezionych w grobie i to tyle. Żadnych sekcji zwłok, żadnych badań. Szkoda, bo własnie to przyciągnęło mnie do tego autora.
Wspomnieć jeszcze warto o bohaterach. Huntera się nie czepiam, bo on akurat trzyma poziom. Ale Sophie... Jezusie prze najsłodszy jak ta postać mnie irytowała! Histeryczka, samolub, głupek i zdrajca. Strasznie wkurzająca postać. Reszta bohaterów totalnie bezpłciowa wiec nie warto o nich wspominać.
Jak już wspomniałam, nie wiem czy zdecyduje się sięgnąć po kolejne książki z tego cyklu. Może dopiero wtedy, gdy totalnie zapomnę ze przeczytałam „Wołanie grobu”.
Thriller który okazał się cienki jak barszcz. Chcecie to przeczytajcie, ale ja osobiście nie polecam. Jest masa innych, dużo lepszych książek w tej tematyce.
Ocena: 5/10
Lubię thrillery, ale skoro odradzasz, to nie będę brała go pod uwagę. 😊
OdpowiedzUsuńAle za to ile emocji wywołał ten thriller cienki jak barszcz ;) Czytałam tylko "Zapisane w kościach", więc mało, ale podobało mi się. Pewnie i to bym przeczytała, gdyby do mnie trafiło.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko pierwszy tom z tej serii i byłam zachwycona. Myślę, że z tą serią tak będzie już do końca. Jeden świetny, inny gorszy. Ja mam w planach przeczytać całą serię ( na obecną chwilę mam tylko przedostatni tom na półce, bo pierwszy pożyczyłam i już nigdy nie wrócił).
OdpowiedzUsuń