Za każdym razem, gdy sięgam po książkę nieznanego mi dotąd autora jestem nastawiona dość sceptycznie. No bo nie wiem czy mi przypadnie do gustu styl autora, czy będzie na tyle oryginalnie, ciekawie i zachęcająco, że wrócę po więcej. Zawsze te same pytania, a koniec końców okazuje się, że było warto. Tym razem też tak było. Jak na kogoś, dla kogo jest to debiutancka powieść, no to muszę przyznać - pojechał po bandzie. Jestem oczarowana Alexem i czekam na więcej.
Na początku poznajemy Alicję Berenson, malarkę, żonę znanego fotografa mody - Gabriela. Z pozoru szczęśliwe małżeństwo wiedzie spokojne życie w północno-zachodnim Londynie. Wszystko zmienia się feralnego wieczoru, gdy Alicia z zimną krwią strzela Gabrielowi prosto w twarz. Pięć razy.
Od czasu aresztowania Alicia nie wypowiedziała ani jednego słowa. Podczas rozprawy psychiatrzy dochodzą do wniosku, że Alicia jest niepoczytalna i należy umieścić ją w szpitalu psychiatrycznym.
Po kilku latach do szpitala zgłasza się - w celu podjęcia pracy - Theo Faber, psychoterapeuta zafascynowany przypadkiem Berenson. Według wszystkich lekarzy w ośrodku jest to przypadek beznadziejny, on jednak wierzy, że nakłoni pacjentkę do rozmowy, do wyznania co tak naprawdę stało się tego wieczoru gdy zastrzeliła męża.
"Ten konkretny zawód przyciąga nas, bo jesteśmy zepsuci - studiujemy psychologię, by uzdrowić siebie."
Thriller psychologiczny w najlepszej odsłonie. Dzięki szczegółowej relacji głównego bohatera możemy prześledzić jego życie już od najmłodszych lat. Jego relacje z rodzicami oraz późniejsze gdy poznał swoją przyszłą żonę, Kathy. Z czasem poznajemy go coraz lepiej. Pozwala nam wejść do swojego świata, jakże osobistego. Bardzo podoba mi się to, że autor poświęcił tyle czasu na stworzenie tej postaci, dzięki czemu jest ona wyrazista. Jest jakaś. Chce się ją bliżej poznać. A niektórzy mogą nawet się z nią utożsamiać.
Alicję poznajemy dzięki pamiętnikowi, który pisała na kilka miesięcy przed morderstwem. Dowiadujemy się w nim o czym myślała, czego się bała. Jakie były jej najskrytsze pragnienia i potrzeby. Dziki temu mamy obraz na nią "sprzed".
Narracja "Pacjentki" jest z pierwszej osoby. Theo jest narratorem. To jego oczami widzimy całą tę historię. Jedyna zmiana następuje, gdy mamy wstawki z pamiętnika Alicii.
"Łapanie znikających płatków śniegu przypomina trochę chwytanie szczęścia. W miejsce posiadania natychmiast pojawia się pustka."
Podsumowując - jestem niesamowicie zadowolona z czasu spędzonego z tą książką. Ciężko się było od niej oderwać, co jest chyba najlepszą recenzją. Pierwsze spotkanie z Alexem Michaelidesem uważam za wyjątkowo udane, i jak wspomniałam, nie mogę się doczekać następnych powieści tego autora. Książka trzyma w napięciu, stopniowo dawkuje emocje a gdy dochodzimy do finału... BUM. Eksplozja. Takiego zakończenia się nie spodziewałam.
Polecam oczywiście z całego serca.
Mam nadzieję, że będziecie równie zachwyceni co ja.
Ocena: 8/10
Zapowiada się ciekawie.. Będę pamiętać o tym tytule w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Lubię książki zawierające dużą ilość szczegółów. Książka zaintrygowała mnie już jakiś czas temu. Muszę w końcu przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńDobra lektura :)
OdpowiedzUsuńTa książka gości w mojej biblioteczce już dość długo. Muszę wreszcie się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuń