Tytuł - Forrest Gump / Tytuł oryginału - Forrest Gump
Wydawnictwo - Prima
Tłumaczenie - Julita Wroniak
Rok wydania - 1994
Ilość stron - 238
Moja ocena - 10/10
„Życie idioty to nie bułka z masłem - powiada Forrest Gump, bohater i narrator bestsellerowej powieści Winstona Grooma, która przebojem zdobyła serca Amerykanów. Forrest, młody człowiek o wielkim sercu nie znosi, jak ludzie nazywają go debilem i kretynem. Fakt jest faktem, że czasami myśli wolniej od innych, ale za to natura nie poskąpiła mu mięśni i wzrostu. Nie jest też typowym idiotą, bo np. fizyka kwantowa i skomplikowane obliczenia nie sprawiają mu trudności. Forrest jest przedstawicielem prostoty i niewinności. Jego losy jakby przypadkiem splatają się z istotnymi wydarzeniami z najnowszej historii Ameryki: walczy w Wietnamie i spotyka prezydenta Johnsona, zostaje mistrzem ping-ponga i ratuje od utonięcia Mao Tse-tunga, leci w kosmos z nie znośną major Fritch i orangutanem Zuzia, spotyka prezydenta Nixona, osiąga sukcesy jako zapaśnik i szachista, ucieka z planu filmowego z Raquel Welch, zakłada hodowlę krewetek i w końcu zostaje milionerem. Nigdy też nie przestaje być wierny swojej miłości z lat szkolnych-Jenny. Jest żywym dowodem na to, że wcale nie trzeba być mądrym, by do czegoś dojść, wystarczy niezniszczalny optymizm i pogoda ducha!”
Ostatnio na jakimś blogu, nie pamiętam już jakim, wiem tylko tyle, że recenzja dotyczyła książki Kinga, przeczytałam, że nie powinno się recenzować klasyków. I zgadzam się z tym. Dzisiaj nie będzie recenzji takiej jak zawsze. U góry możecie przeczytać opis, jaki jest na okładce książki. Jeśli chodzi o fabułę, to wyjaśnia on wszystko. Ale czy w tej książce chodzi o fabułę? Też myślę, że nie :)
Jest ktoś kto nie oglądał tego filmu? Wątpię. Scena, gdy dziewczynka krzyczy: "Run Forrest, run!" to klasyk sam w sobie. No ale nie o filmie mam tutaj pisać. Jeśli oczekujecie, że książka będzie dokładnie tym samym co film... No cóż, muszę was rozczarować. Książka a film to zupełnie co innego. Nie ma w tym nic złego, aczkolwiek zmienianie niektórych faktów, według mnie było niepotrzebne (no ale to tylko moje skromne zdanie). Książka jest bardziej rozbudowana, przeżywamy z Forrestem jego wzloty i upadki, a uwierzcie mi, tych upadków to on miał od groma! Co rusz pakował się w tarapaty, choć tak na prawdę chciał dobrze. "Towarzyszymy" mu podczas wojny w Wietnamie, gdy leci w kosmos, gdy zdobywa sławę jako zapaśnik czy szachista, a na końcu jesteśmy świadkami jego ostatecznego zwycięstwa. W tym czasie Forrest poznaje niesamowitych ludzi, którzy jak się okazuje na końcu, będą mu towarzyszyć do końca. W tym jego najlepszy przyjaciel orangutan - Zuzia. Szkoda, że w ekranizacji nie było tej małpy :) Była przezabawna. Chyba najlepsza z całej książki :)
"- Skoro taki z ciebie idiota, jakżeś to wykombinował? A ja na to: - Może jestem idiota, ale nie jestem głupi"
Jestem mega zaskoczona, że autorowi udało się w tak cienkiej książce (no bo co to jest 230 stron?) rozbudować tak akcję, opisać każdą jedną przygodę szczegółowo, stworzyć bohaterów, barwnych bohaterów, którzy mieli swój w kład w całą historię. Żałuję, że książka nie była dłuższa. Chciałabym z nią ( z Forrestem) spędzić więcej czasu. No ale cóż...
Jedynie co mnie wkurzało w tej książce to mama Foresta. Na każdym kroku przypominała mu, że nie ważne co robi i tak jest idiotą. Jest głupi i w ogóle. Co to za matka do cholery? Strasznie mnie wkurzała ta baba. W filmie pokazano ją zupełnie inaczej, zdecydowanie lepiej.
Książka to forma opowiadania. Narratorem jest sam Forest. A on, jak wiadomo z myśleniem u niego ciężko, więc niektóre słowa przekręcał w niesamowicie śmieszny sposób. Już dawno się tak nie uśmiałam czytając książkę. Siedziałam na ogródku, czytałam, śmiałam się sama do siebie, a ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę :) To było genialne :)
Zakończenie... No i tutaj mamy problem. Nie wiem który gorszy. Bo są dwa. Widocznie reżysera, czy kogo tam poniosła wyobraźnia. Nie wiem czy zmienianie zakończenia to był dobry pomysł. Ciężko powiedzieć. Jestem ciekawa waszego zdania.
"Żaden ze mnie orzeł, fakt, ale nie jestem taki głupi jak się ludziom zdaje, bo to co oni widzą nijak się nie ma do tego co się telepie w mojej łepetynie. Umiem myśleć całkiem do rzeczy, ale kiedy próbuję coś powiedzieć albo napisać to wychodzi jakbym pod sufitem miał galaretę"
Czy książkę polecam? No oczywiście, że tak! Ale ostrzegam. To nie to samo co film. Film to klasyk, bez dwóch zdań. Ale moim zdaniem książka odrobinkę lepsza :) Tak czy siak - POLECAM!!!!!!
Aż dziw bierze że nigdy nie oglądałam filmu ! Muszę nadrobić i książkę i film :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz nadrobić!
UsuńCzytałam książkę jakiś czas temu, potem oglądałam film, i książką i film bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuńFilm widziałam i bardzo mi się podobał. Był taki smutno-śmieszny. A za książkę muszę się jeszcze zabrać:)
OdpowiedzUsuńKsiążka to przede wszystkim kupa śmiechu.
UsuńHistorię Forresta znam z filmu, ale chętnie sięgnę także po wersję papierową, zwłaszcza jeśli istnieją pomiędzy nimi pewne różnice.
OdpowiedzUsuńRóżnic jest i to od groma. I sama nie wiem czy to dobrze, czy nie.
UsuńUwielbiam Foresta i w książce i filmie :D
OdpowiedzUsuńJakos mialam ostatnio obejrzec, ale nie czulam sie na silach. Raczej przeczytam najpierw ksiazke.
OdpowiedzUsuńTeż wolę najpierw przeczytać książkę.
Usuńfilm oglądałam kilka razy i bardzo lubię, po książkę też wypada w końcu sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie czas nadrobić zaległości :)
UsuńUwielbiam książkę, film w sumie też, ale to jednak książka jest bliższa mojemu sercu:)
OdpowiedzUsuńI prawidłowo :)
UsuńPrzeczytam z pewnością, film był rewelacyjny :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że cały czas poszukiwałaś nowej szaty na bloga:) Wydaje mi się, że wybrałaś najlepszą z możliwych. Pięknie tu teraz!:)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na taki blog, gdzie robią takie szablony, że aż dech zapiera. Arcydzieła po prostu.
UsuńMuszę obejrzeć ten film :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńZnakomita opowieść, chociaż film bardziej przypadł mi do gustu, pewnie za sprawą świetnie dobranej obsady.
OdpowiedzUsuńObsada - genialna!
UsuńKoniecznie muszę nadrobić tą zaległość!
OdpowiedzUsuńOd dawna mam w planach książkę i film. Mam nadzieję, że dla mnie będzie równie zabawnie.
OdpowiedzUsuńW końcu ktoś, kto nie uważa, że książka jest kiepska. Mnie się bardzo podobała, może nie bardziej niż film, ale była naprawdę świetna. Nie wiem, dlaczego ludzie tak na nią narzekają.
OdpowiedzUsuńTeż tego nie rozumie.
UsuńA ja się nie zgadzam z tym, że nie powinno się recenzować klasyki - bo zawsze warto ją "odkurzyć", skonfrontować ze współczesnością. Jeśli natomiast chodzi o Forresta, film mnie trochę zawiódł (spodziewałam się arcydzieła, wyszło nieźle), a po książkę pewnie jeszcze długo nie sięgnę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka mi się w ogóle nie podobała, zaś film rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńFilm oglądałam już kilka razy i go po prostu uwielbiam, ale książki jeszcze mi się nie udało zdobyć i przeczytać. Zrobię to jednak na pewno! :)
OdpowiedzUsuń