Tytuł - "Czekając na miłość"
Wydawnictwo - Książnica
Ilość stron - 196
Moja ocena - 7+/10
Książka przeczytana w wersji e-book, znaleziona na chomiku. Bardzo rzadko czytam e-booki, ale cieszę się, że trafiłam na tą książkę.
To, że jestem ogromną fanką Sandry to już chyba wiecie. Uwielbiam jej książki, mimo, że nie są to kryminały które zazwyczaj czytam. Jej książki to romanse, niezwykle seksowne romanse, które jak już się zacznie czytać, nie można przestać. "Czekając na miłość" jest właśnie taką książką. Przeczytałam ją w niecałe 4 godziny. Bardzo przyjemnie spędzone 4 godziny :)
Marnie Hibbs, kobieta wychowująca samotnie nastoletniego syna. Pewnego dnia zjawia się u niej rozwścieczony Law Kincaid - niesamowicie przystojny, niesamowicie sławny astronauta, bohater narodowy wręcz. Oskarża ją o wysyłanie listów, w których informuje go, że ma syna. Marnie zaprzecza, lecz prawda i tak wychodzi na jaw. Teraz grozi jej utrata syna, którego kocha nad życie.
Jeśli szukacie książki, która zmusi was do głębokich refleksji, która jest Bóg wie jakim arcydziełem to darujcie sobie tą książkę. Ta pozycja to lekka, przyjemna aczkolwiek niezwykle wzruszająca opowieść o miłości matki do syna, o utraconej miłości sprzed lat, o walce o swoje. Romans z erotyzmem w tle. Ale erotyzm opisany w sposób bardzo delikatny, z klasą. Po raz kolejny Sandra mnie nie zawiodła. Jej styl jest wręcz niesamowity. Niby wszystkie książki pisane na jedno kopyto, czyli: miłość, sex, nieszczęśliwa miłość i tak dalej... Ale każda książka ma to coś... Jak ona to robi? :)
Czytając śmiałam się i płakałam jednocześnie. Było mi szkoda Marnie... Nie ma nic silniejszego od miłości matki do dziecka, więc gdy była możliwość, że jej syn zostanie jej odebrany... No po prostu smutne i wzruszające. Ale na szczęście na końcu był happy end, zresztą jak we wszystkich książkach Sandry, które do tej pory miałam przyjemność przeczytać.
Książka dla pań, które szukają ciepłej, wzruszającej opowieści o miłości z namiętnością w tle.
P.S Dziękuję za 5000 odwiedzeń :)
Trzeba będzie przeczytać :). Przy okazji zaproszę do siebie: http://moj-ogrod-ksiazek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDo tego czasu nie słyszałam jeszcze o tej książce. Ale teraz chętnie się o nią popytam. :)
OdpowiedzUsuńMimo że dla pań, faceci też niekiedy lubią takie historie, ponieważ nie zawszę są nieczułymi skurczybykami, gdzie papierosy zapalają palnikami acetylenowymi:D
OdpowiedzUsuń@Ciastek
OdpowiedzUsuńLubią, ale niestety takich facetów jest bardzo mało :)
Książka idealna na wieczór po ciężkim dniu. Jakoś mnie do siebie nie przyciąga, brakuje mi tego "czegoś". Tak, nawet w romansach doszukuję się jakiejś iskierki. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To dobrxe, ze sa romanse gdzie erotyzm wystepuje tylko w tle. Gdyby byl to glony wste obawiam sie ze ksiazka stracilaby swoj urok. :-)
OdpowiedzUsuńJakoś książka nie przyciąga. Jak już wspomniała Antyśka brakuje jej tego czegoś.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Na mroźne dni w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńKrótka książeczka, można przeczytać, ale jak dla mnie - bez ciśnienia. Podaruję sobie, "Czekając na miłość" wydaje mi się pospolitym czytadłem, ale na 4 miłe godziny w sumie - czemu nie. Jak wpadnie w ręce i nie będzie nic innego... ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytałam inną książkę tej autorki, ta na pewno by mi się spodobała:)
OdpowiedzUsuńWiem komu z PEWNOŚCIĄ ta lektura przypadłaby do gustu. Może jej podsunę ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za romansami. Zawsze powtarzam, że jak już będę na emeryturze to wtedy będę czytać o młodzieńczych miłościach. ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem miłośniczką romansów, ale jak najdzie mnie na coś lżejszego, to czemu nie :)
OdpowiedzUsuń